Finanse komunalne jednak bez zmian

AKTUALNOŚCI / ANALIZY - SAS 8/2015

W ostatnich miesiącach upubliczniono sporo pomysłów na zmiany w polskim systemie podatkowym. Niektóre z nich mogłyby znacząco podnieść dochody samorządu
terytorialnego, inne grożą ich obniżeniem. Zaczynamy podejrzewać, że po zsumowaniu możliwych skutków wszystkich proponowanych zmian, bilans wyjdzie na zero.

Tymczasem w finansach komunalnych business as usual, czyli mówiąc mniej elegancko – „stara bieda”. Z ciekawszych wydarzeń warto odnotować wrzucenie do Sejmu rzutem na taśmę nowelizacji ustawy o dochodach JST, przenoszącej tegoroczne uregulowanie „janosikowego” na poziomie wojewódzkim na rok 2016, z jedną, ale znaczącą zmianą.
Tymczasowe rozwiązania są o tyle zabawne, że wprowadzając nowe, skomplikowane wzory, na koniec proponują formułę, w myśl której ktoś, kto według nowych zasad dostałby więcej, musi oddać zysk tym, którzy na nich tracą. To nowość na przyszły rok, bez niej wielkim beneficjentem zmian byłoby województwo dolnośląskie.

RANKING ZAMOŻNOŚCI JST

W jednym z czasopism skwitowano rok 2014 dorocznym rankingiem zamożności jednostek samorządu terytorialnego prof. Swianiewicza. Jak zwykle ranking pokazuje wiele rzeczy ciekawych. Największe wrażenie robi zniszczenie w zeszłym roku przez „janosikowe” finansów gminy Nowe Warpno, którą przepisy o „janosikowym” odpodatkowały od dochodów nadzwyczajnych sprzed dwóch lat. Ze źródeł uwzględnionych w rankingu Nowe Warpno uzyskało 171,89 zł na mieszkańca; dochody drugiego od końca Suchedniowa były jedenaście razy wyższe (1905,85 zł na mieszkańca).
Dostrzeżenie w rankingu pewnych prawidłowości wymaga cierpliwości lub dodatkowej wiedzy. Można np. odszukać, iż spora część powiatów płacących „janosikowe” należy w istocie do powiatów najuboższych (289. miejsce powiatu poznańskiego, 274. wołomińskiego, 273. legionowskiego, 265. pruszkowskiego, 263. polkowickiego...).
Na poziomie wojewódzkim problemem nie są zmiany - nawet duże - miejsc rankingowych, gdy wynikają z niewielkich różnic w poziomie dochodów. Warto natomiast zwrócić uwagę na dwa inne zjawiska. Ogromne środki wyrównawcze (w 2014 r. 2,1 mld zł, przy dochodach własnych wszystkich województw łącznie w wysokości 6,5 mld zł), znoszą co prawda stare nierówności dochodowe, ale kreują nowe. Stawkę od lat zamykają województwa małopolskie i śląskie z dochodami na mieszkańca wyraźnie niższymi od średniej. Wzory, według których dzielone są środki wyrównawcze faworyzują jednostki o mniejszej liczbie mieszkańców, a oba województwa przekraczają decydującą w tym kontekście granicę 3 mln.
Charakterystyczne są skoki pozycji rankingowych województw będących płatnikami „janosikowego”. Kiedy ich dochody z CIT rosną, uciekają one spod gilotyny i uzyskują dobre pozycje rankingowe, kiedy maleją, może grozić katastrofa. Tak byłoby z województwem mazowieckim już w 2011, a nie dopiero w 2013 r., gdyby wtedy nie udało się uzyskać jednorazowej ulgi w płatności.
Na poziomie wojewódzkim zawodzi zresztą metoda nieuwzględniania dotacji jako dochodów incydentalnych. Dotacje związane z programami europejskimi mają charakter względnie stały. Alokacje środków z funduszy UE na województwa dokonywane są na okresy teoretycznie siedmioletnie, a są to przecież alokacje nierównomierne.
Ranking zestawia osobno rozmaite rodzaje gmin. Stoi za tym słuszna idea porównywania ze sobą podobnych jednostek. Można jednak żałować braku jednolitego rankingu gminnego, pokazującego np. że wbrew potocznej opinii, duże miasta nie są wcale najbogatszymi gminami.

Aleksander Nelicki
ekspert ds. finansów samorządowych

SPIS TREŚCI

Wydawca: SKIBNIEWSKI MEDIA, Warszawa