Dystrybucja węgla przez gminy

– podsumowanie i wnioski na kolejny sezon grzewczy

WYWIAD Z KAROLEM RABENDĄ, PODSEKRETARZEM STANU 
W MINISTERSTWIE AKTYWÓW PAŃSTWOWYCH

Rabendawww

Karol Rabenda, wiceminister aktywów państwowych czy raczej minister „od węgla”? Jak Pan woli?

Faktycznie, w przestrzeni publicznej pojawiło się ostatnio takie określenie jak minister „od węgla”. W żaden sposób się na to nie obrażam, wręcz przeciwnie. Uważam sprawnie przeprowadzony proces dystrybucji węgla do gospodarstw domowych za ogromny sukces.

Czyli powinienem Panu na początku rozmowy pogratulować?

Nie, nie, spokojnie. Zacznijmy od tego, że w skomplikowany proces dystrybucji węgla zaangażowanych było bardzo wiele osób. W pierwszej kolejności zespół Ministerstwa Aktywów Państwowych i moim współpracownikom na pewno w pierwszej kolejności należą się gratulacje. W system w istotny sposób zaangażowani byli także wojewodowie i ich zespoły, spółki skarbu państwa, ale również pokaźne grono odpowiedzialnych samorządowców z całej Polski. Wszystkim tym ludziom należą się ogromne gratulacje, bo dzisiaj możemy powiedzieć, że ta trudna misja – z mojej perspektywy najtrudniejsza, z jaką przyszło się mierzyć w ministerstwie – została zakończona dużym sukcesem.

Czy zatem ten poważny kryzys dało się przewidzieć?

To wbrew pozorom złożone pytanie. Po pierwsze bandycki atak Rosji na Ukrainę w znacznym stopniu przyczynił się do przewartościowania polityki energetycznej w Europie. Część państw, przede wszystkim tzw. „starej Unii” zdawało się nie dostrzegać zagrożeń, jakie niesie ze sobą uzależnienie od surowców z Rosji. Choć czasem mam wrażenie, że pod określeniem „nie dostrzegać” kryje się niestety więcej. Patrząc zatem z tej perspektywy należy powiedzieć, że polityka energetyczna Unii była dotychczas bardzo krótkowzroczna. Z drugiej strony możemy na to zagadnienie spojrzeć przez pryzmat Polski. Problem, po ataku Rosji na Ukrainę i konsekwencjach, jakie ten akt wywołał, w znacznym stopniu wynikał z faktu, że prywatne podmioty dostarczające do gospodarstw domowych węgiel na zimę korzystały ze źródeł rosyjskich. Ograniczenie tych źródeł zaowocowało z jednej strony brakami samego surowca, z drugiej – rzecz jasna – radykalną podwyżką cen.

W Pana ocenie decyzja o wyznaczeniu konkretnej ceny za tonę węgla była w procesie kluczowa?

Z mojej perspektywy była to jedna z ważniejszych decyzji, która pozwoliła na uruchomienie procesu w modelu, który udało się nam wspólnie ze spółkami i samorządami wypracować. Przypomnijmy, że parlament przyjął ustawę o preferencyjnym zakupie węgla, dzięki której gminy mogły kupować węgiel od importerów po 1,5 tys. zł za tonę, by następnie sprzedawać go mieszkańcom po nie więcej niż 2 tys. zł za tonę. W tamtym czasie ceny kształtowały się na poziomie 3,5 tys. zł za tonę, zatem obniżka była znacząca z perspektywy portfela mieszkańca. Oczywiście udział samorządów w procesie nie był obowiązkowy, jednak w naszej opinii rozwiązania, które zaproponowaliśmy, czyli możliwość zakupu węgla samodzielnie, przy udziale spółek komunalnych, przy wsparciu gmin sąsiednich, jak również przy wsparciu przedsiębiorstw prywatnych, w znaczącym stopniu wpłynął na ograniczenie ewentualnej niechęci ze strony gmin. Warto jednak zaznaczyć, że już na etapie podpisywania umów mieliśmy pewność, że węgiel trafi wszędzie tam, gdzie mieszkańcy zgłaszali zapotrzebowanie i to mimo niezrozumiałych dla nas deklaracji ze strony części gmin, że w procesie udziału nie wezmą. Na szczęście ilość owych gmin była relatywnie niewielka.

Może Pan zatem ogłosić w tym zakresie sukces i zająć się innymi obowiązkami?

No nie do końca. W samym procesie zostało jeszcze kilka elementów do wykonania. Jak już wspomniałem, do systemu dystrybucji węgla przystąpiły niemal wszystkie gminy w Polsce. Dzięki czemu ich mieszkańcy nie musieli się martwić o brak paliwa do ogrzewania domów. Zapotrzebowanie na węgiel zostało przez gminy zgłoszone do końca sezonu grzewczego, tj. do 30 kwietnia. Zatem jeszcze w tym okresie zamówione wolumeny będą do gmin dostarczone, a my jesteśmy przygotowani, by to zapotrzebowanie wypełnić. W tym miejscu pojawia się jednak problem sygnalizowany przez gminy – co zrobić na wypadek, jeśli zamówiony przez gminy wolumen będzie przekraczał realne zapotrzebowanie ze strony mieszkańców. Tu w pierwszej kolejności należy zadbać o to, żeby kolejne zamówienia surowca pokrywały się z realnym zapotrzebowaniem. To pozwoli na zmniejszenie ryzyka pojawienia się problemu z nieodebranym węglem. Istnieje jednak realna obawa, że nie we wszystkich miejscach uda się w ten sposób proces przeprowadzić.

Co więc w takim przypadku?

Jeśli będą się zdarzały takie sytuacje, że węgiel na składowiskach zostanie, chcemy wydłużyć okres odbioru. Węgiel będzie można sprzedawać dłużej – nie tylko do 30 kwietnia, także mieszkańcom innych gmin. I w naszej ocenie to jest realne pomocne rozwiązanie. Chcemy, żeby gminy mogły wykorzystać węgiel, który pozostanie na potrzeby własne lub odsprzedać go samorządom sąsiednim.

Myśli już Pan minister o przyszłym sezonie grzewczym?

Oczywiście. W mojej opinii już teraz powinniśmy realnie planować działania na przyszły sezon grzewczy i traktować rozwiązania z obecnego sezonu jako wariant, dzięki któremu proces na przyszły sezon będzie usprawniony. Jesteśmy w kontakcie z samorządami. Myślę, że w najbliższym czasie będziemy przedstawiać szczegółowe rozwiązania w zakresie zmian w przepisach, które pozwolą na uelastycznienie całego procesu. Chciałbym, żebyśmy dzięki wprowadzonym teraz rozwiązaniom mogli znacząco ograniczyć ilość pracy, jaka będzie do wykonania pod koniec roku.

Jak pogodzić Pana aktywność w zakresie węgla z koniecznością stopniowego odchodzenia od tego surowca?

Właśnie! Już w pytaniu zawarł Pan słowo klucz – które moim zdaniem ma fundamentalne znaczenie. Stopniowo. Bardzo często słyszymy kolejne daty, do kiedy Polska powinna ograniczyć do zera wydobycie węgla. Mam wrażenie, że trwa swego rodzaju licytacja na skrócenie tego okresu. W mojej opinii i mam wrażenie, że podziela ją istotna część Zjednoczonej Prawicy – polityka energetyczna Polski powinna być przede wszystkim odpowiedzialna. Naszą rolą przede wszystkim jest sprawienie, żeby ludzie mieli w domu ciepło. To podstawa. Dopiero w dalszej kolejności możemy podjąć, bardzo istotną zresztą, rozmowę, w jaki sposób stopniowo wprowadzać zeroemisyjne źródła energii. Z wygodnego fotela w Warszawie bardzo łatwo prześcigać się w obietnicach.

Czyli Pan stara się nie patrzeć na to zagadnienie z wygodnej perspektywy Warszawy, dobrze zrozumiałem?

Pewnie nie tylko na to. Często bywam w mniejszych miejscowościach, rozmawiam z mieszkańcami, ale również wójtami i burmistrzami, którzy w obszarze energetyki mają bardzo trafne spostrzeżenia. Uważam, że warto w najbliższym czasie zaangażować się i poświęcić odrobinę czasu, żeby dla samorządowców z całej Polski stworzyć przestrzeń, gdzie będą mogli wymienić doświadczenia i dobre praktyki w zakresie zarządzania obszarem energetyki w gminach.

Należy te słowa Pana ministra traktować jako zapowiedź?

Poczekajmy jeszcze moment. Tak jak wspomniałem – stworzenie takiej przestrzeni dla samorządowców, tak by mogli czerpać z własnych doświadczeń, jest w mojej opinii bardzo istotnym zadaniem.

Dziekuję za rozmowę. Redakcja SAS.

SPIS TREŚCI

Wydawca: SKIBNIEWSKI MEDIA, Warszawa